wtorek, 10 czerwca 2014

Największy nieobecny


Miałem nadzieję, że zagra jednak na mundialu, na mundialu u siebie w kraju. Piękne by to było zwieńczenie niebywałej kariery - jedno Mistrzostwo Świata przecież już zdobył, jako młodzian, obok Rivaldo i Ronaldo.

Jest najlepszym piłkarzem jakiego widziałem w życiu, bo nikt tak nie zbliżył futbolu to sztuki, nikt nie nadał piłce takiego szlifu artyzmu. Ani wytrenowany do granic możliwości Cristiano Ronaldo, ani genialny w powtarzalności Messi. Ronaldinho nie grał, raczej tańczył, łączył sport z sambą, baletem, czy czymkolwiek tam innym.

Można marudzić, że przebalował swoją karierę, mógł z niej wyciągnąć o wiele więcej, że nie był profesjonalistą, ale to wszystko bzdura. Grał tak, jak żył. Gdyby go zamknąć w zawodowy reżim treningowy, straciłby wszystkie swoje atrybuty, nie byłoby Ronaldinho, takiego, jakiego znamy. Wydaje się, że czerpał inspiracje z nocnych rajdów po mieście, przyjętych procentów, dyskotekowych parkietów. Tą frywolność, zabawę, taniec i radość przenosił potem na boisko. I wolność, której nic nie mogło ograniczać - ani na murawie, ani poza nią.

Z ogromnym sukcesem - to jego na stojąco oklaskiwała madrycka publiczność, kiedy w barwach Barcelony upokarzał na Santiago Bernabeu Real. Większy hołd dla jego talentu nie mógł być złożony.

Miał przebłyski jeszcze w Milanie, ale odrodził się na nowo na sportowej emeryturze, w lidze brazylijskiej. Zaokrąglony, spowolniały, ale ciągle z iskrą bożą wygrał z Atletico Mineiro Copa Libertadores, rok temu.

Lud chciał go zobaczyć na brazylijskim mundialu, ale nie było szans, by powołał go Scolari - technokrata, pragmatyk, racjonalista. Do Ronaldinho trzeba nutki szaleństwa, wyobraźni, łamania schematów. Scolari jest tego wrogiem. Dlatego nie łudźmy się, że zobaczymy Brazylię wybitnie ofensywną, improwizującą, zapierającą dech; przeciwnie - zobaczymy drużynę być może skuteczną, na pewno szczelną - ale raczej nudną.

Uhonoruję mojego bohatera skromnie, przy okazji startu Mistrzostw, na których nie zagra, a powinien, przypomnieniem dziesięciu jego wybitnych goli (choć i goli, i asyst, i dryblingów absolutnie wyjątkowych było znacznie, znacznie więcej).


Roonie - wish You were there.